Chwila spokoju
Od naszego pomachania Polsce na dowidzenia minal tydzien. Duzo sie ostatnio dzieje i nawet nie mialem okazji aby otworzyc wszystkie drzwi I drzwiczki w naszym mieszkaniu. Ani zeby dluzej pogapic sie przez okno.
Dzis pojechalismy z Zanetka na ostatnie
pietro naszego wiezowca. Na samej gorze jest balkon na ktorym mozna posiedziec
I robic mnostwo ciekawych rzeczy, np. rzucac jajkami albo papierowymi
samolotami. Widok jest niesamowity! Przynajmniej tak nam sie wydaje, bo drzwi
do tego balkonu sa zamkniete. Musielismy sie zadowolic jedynie niewielkim
kawalkiem Pekinu z malutkiego okna, na 31 pietrze naszego apartamentowca.
Dzis napisze Wam troche o miejskim
transporcie, czyli o tym jak sie przemieszczamy z jednego miejsca do drugiego.
Pierwszy z nich to taksowka. Wszystko
wydaje sie proste. Samochod z kierowca I
licznikiem w srodku. Podobno pekinskie taksowki sa bardzo bezpieczne i nie
trzeba sie martwic ze kierowca wywiezie nas gdzies w srodek lasu, wytnie nam
nerki i sprzeda na ebayu. Ludzie mieszkajacy tu kilka lat zgodnie twierdzili ze
nigdy nie zostali oszukani. Uczciwie – szybko (z racji omijania czerwonych
swiatel) i przedewszystkim tanio. Podobno dojechanie do najdalszych pekinskich
zakatkow gdzie ludzie ciagle rozpalaja ogien za pomoca dwoch drewienek nie
kosztuje wiecej niz 30 zl. Bujamy sie wiec po miescie taksami dosyc czesto, np.
do sklepu gdy mamy duzo chinskich
zakupow. Czasem jednak rzeczywistosc jest zupelnie inna.
Ciezko pracowalem aby nasz pobyt w Pekinie
przebiegal latwo, lekko i przyjemnie – przez ponad 2 lata uczylem sie jezyka
chinskiego, nawet plynac z moim kuplem Jankiem po Amazonce w Peru, bujajc sie w
hamaku.
Nawet w autobusie z Wenezueli do Brazylii i nawet podczas wojny domowej
w Boliwii, przez co spoznilem sie miesiac na uniwersytet, bo granice tego
panstwa zostaly zamkniete. Chinski byl wazny i nawet byl czas w zyciu ze byl
najwazniejszy… Ale to juz material na kolejny wpis – o tym jak to sie wszystko
zaczelo.
Piszac o tym ze czasem rzeczywistosc jest
inna mam na mysli ze medal ma dwie strony. Jest jeden problem z taksowkami
chinskimi ktorego absolutnie sie nie spodziewalem… komunikacja z kierowcami. Po
dwoch latach mozolnej nauki spodziewalem sie rozmawiac z kazdym chinczykiem
conajmniej o chirurgii mozgu lub wplywie faz ksiezyca na powodzie w poludniowej
Mongolii. Na to jednak bede musial jeszcze poczekac, bo nie potrafie im nawet powiedziec dokad chce
jechac! Powiem to inaczej – nie mam problemu mowic do chinczykow w ich wlasnym
jezyku, ale oni maja problem zeby mnie zrozumiec :-) Kiedys chcielismy pojechac
do sklepu ktory nazywa sie po angielsku METRO. Podchodze wiec do taxowkarza i
mowie
–
ni hao xiangshen, wo yao qu zai METRO…
- -yyy ????
- - METRO !
- - Yyy ???
- - METRO !!!! METRO !!!! ZAI
METROOOOO !!!!!!!!!
- - Yyy ???
-
…
No tak … Nie wszyscy
chinczycy znaja nasze literki i nie potrafia przeczytac kilku z nich, a to tak
bardzo ulatwiloby zycie nam obojgu. Ale oni pewnie mysla tak samo – trzeba bylo
sie nauczyc mojego jezyka pajacu a nie wrzeszczec i wymachiwac lapami.
Znalezlismy jednak sposob
na angielsko jezyczne sklepy – przed wyjsciem wpisujemy nazwe na google maps I
przed wejsciem do taksowki poprostu pokazujemy telefon kierowcy. Podobno tak to
jest z chinskim ze pewnego dnia poprostu zaczynasz wszystko rozumiec. To chyba
kwestia osluchania sie I intensywnej nauki. Kiedy to nastapi? Moze jutro? Moze
za miesiac a moze dopiero za rok. Jedno jest pewne – nawet bedac tutaj 60 lat i
nie poswiecajac czasu na nauke, moje marzenia o rozmowie o anatomii pingwinow I
przeczytaniu Harrego Pottera po chinsku pozostana tylko marzeniami. Tymczasem
ciesze sie malymi sukcesami – kilkuminutowa rozmowa o rzeczach przyziemnych bez
uzywania rak, zrozumieniem calego zdania, uslyszenie w telewizjii slowka ktorego
nauczylem sie wczoraj, albo wypatrzenie znajomego krzaczka w srod tysiecy
innych. Dzis udalo mi sie isc od restauracji I
zamowic jedzenie na wynos - ma to
byc zapakowane do pudelka i wlozone do siatki ! Nasz klient nasz pan !
Przyniosl tak jak chcialem wiec albo sie domyslil, albo zrozumial.
Jeszcze kilka spraw o
chinskich taksowkarzach – jako ze chinczycy to kraj dosyc kapitalistyczny,
kazdy chce sobie jakos dorobic. Mozna wiec czasem spotkac prywatnych ludzi,
ktorzy podwioza cie nielegalnie gdzie tylko zechcesz. Trzeba jednak wczesniej
uzgodnic cene. Jesli mialbym komus poradzic przyjazd tu na dluzej, poradzilbym
by nauczenie sie chinskich liczb. Mozna sie wtedy targowac albo kupic na targu marchewke albo dwie.
Korzystalismy z uslugi
nielegalnego taksowkarza raz, kiedy wracalismy z wielkich zakupow w
superchinskim sklepie IKEA. Acha - zapomnialem dodac ze znudzeni taksowkarze czesto spia w swoich autach albo graja w karty z innymi taksowkarzami. Mijam ich codziennie idac na pociag do szkoly.
Kolejny srodek transport
do modi czyli mototaksowka. Tanio, szybko i niebezpiecznie. Pamietam zdanie
Zanetki w czasie pierwszego skorzystania z tego dziwactwa techniki
-
zamknij drzwi
-
dobra … yyy… ale tu nie ma
drzwi!
I tu trzeba wejsc w kolejna
kwestie. Obiecuje ze wroce do mototaksowki za kilka chwil. Te sprawy sie lacza
w cos zabawnego :-)
Czemu zdecydowalismy sie
na emigracje do Pekinu? Przeciez:
-
jest tu smog zagrazajacy zyciu
i nieraz trzeba chodzic w masce
-
jest tu drogo
-
to tak daleko od domu
-
nikt nie zna tu angielskiego i
nawet nie da sie nic przeczytac
-
jest tu strasznie goraco w lato
I strasznie zimno w zime!
Juz wyjasniam. Nawet najgorszy smog kiedys
odleci a niebo znowu bedzie niebieskie. Wczoraj licznik smogowy pokazywal 17 a
dzisiaj 50 czyli niebo jest niebieskie! Tak to jest z Pekinem – raz masz dosyc,
a kolejnego dnia go kochasz, kiedy wszystko sie udaje. Jest drogo, ale jak
mowia anglicy “jesli jestes w Rzymie, zachowuj sie jak Rzymianin”. Od jutra
bede plul na ulicy I harkal na cale gardlo !
Kiedys poznamy miasto znajdziemy tansze
sklepy, czyli takie gdzie chodza zwykli chinczycy. Jestesmy daleko od domu –
oczywiscie tesknimy za rodzina, ale mamy siebie. Mamy Skypa. Mieszkalismy w
Anglii tyle lat wiec da sie przyzwyczaic.
-
Ale mieszkajac w Anglii zawsze
mozesz przyjechac na weekend!
-
A czy w ciagu 10 lat pobytu na
wyspach kiedykolwiek tak zrobilem? Nie – jest to wiec kwestia kilku godzin
wiecj w samolocie, wiec nie ma roznicy czy mieszkamy w Chinach czy w Anglii.
Teorytycznie oczywiscie, bo roznica w cenie biletow jest znaczna.
-
Nikt nie zna angielskiego.
Jedyna pozytywna rzecz z tego wynikajaca to taka ze napewno poprawie swoj
chinski. Jest goraco – ale jest klimatyzacja i cieple czapki w zime. Zawsze
mozna wiec znalesc cos pozytywnego.
Ale dlaczego tak naprawde
tu jestesmy? To proste – musialo sie to
nam oplacac. Jedno zdanie wyjasni wiekszosc – szkola w ktorej pracuje wynajela
nam mieszkanie w luksusowej dzielnicy Pekinu. Szybko jednak przekonalismy sie
ze pojecie luksusu ma rozne oblicza w
roznych kulturach. Dla Polaka luksus to willa z basenem. A dla chinczyka?
Kilkupokojowe mieszkanie w wiezowcu w chronionej dzielnicy. Szalu ni ma i nie
mam zamiaru sie wywyzszac czy cos takiego. Spedzilismy wiele godzin aby cale nasze
mieszkanko wysprzatac. Ciekawe kiedy ostatnie te podlogi widzialy mopa, albo
firanki pralke.
Pamietam nasze pierwsze
wrazenie po przekroczeniu bramy wjazdowej do naszej dzielnicy. Wjechalismy na
parking a tam same jaguary, mercedesy, masserati – szal jest ! Wszedzie pelno
chinczykow w garniturach. Od agentki dowiadujemy sie ze to jedna z bogatszych
dzielnic Pekinu. Aby wejsc na nasz kompleks chinski pan w policynym mundurze
musi nas wpuscic. Salutuje tym ktorzy wjezdzaja tu samochodami.
I tu dwie historie
zataczaja kolo – historia o mototaksowce i o bogatej pekinskiej dzielnicy. To
bylo piatkowe popoludnie kiedy to poraz kolejny podjechalismy mototaksowka pod
brame wjazdowa tayyanggongyuan – tam gdzie mieszkamy. Zaparkowalismy tuz obok
szlabanu I budki strazniczej w ktorej pracuje wyzej opisany mundurowy. I tak
oto dwoch bialasow I bezzebna staruszka ( kierowca )- podjezdza rozklekotana
motoryksza pod siedzibe luxusu. Szlaban otwiera sie I wyjezdza z niego
lakierowany Bentley.
-
musimy dziwnie wygladac w tym
zlomie.
-
no tak … Ciekawe czy wlasciciel
Bentleya wie jaka to frajda jezdzic motoryksza bez drzwi omijajac czerwone
swiatla – pomyslal Grzes
-
Ciekawe czy te bialasy wiedza
jaka to frajda jezdzic Bentleyem – pomyslal Chinczyk…
Tak na odchodne – przypomnial mi sie kawal.
_____________________________________________________________________________________
Arab przyjechal do Polski na studia i po
jakims czasie dzwoni do ojca
-
tato! Zle sie tu czuje bo ja
jezdze na wyklady Bentleyem a cala reszta pociagami!
-
Przesylam ci czek na $20
milionow dolarow. Kup sobie pociag i nie przynos nam wiecej wstydu
_________________________________________________________________________________________
Nasze zycie tutaj powoli sie
stabilizuje. Przyzwyczajamy sie, powoli wtapiajac sie w atmosfere. No moze nie
az tak do konca… Za chwile znowu bede biegal w gore I w dol wiezowca a jutro
pewnie poraz kolejny pojedziemy ryksza. Ryksze sa super ! Ryksze sa chinskie, a
my lubimy Chiny :-) Szczegolnie kiedy wszystko nam sie uklada. Szczegolnie
kiedy zycie jest fajne!
Powodzonka tam u pingpongów :) Chętnie bym was tam odwiedził :) Pozdrawiam Misza :)
OdpowiedzUsuń